piątek, 9 sierpnia 2013

Info

Sorry, że zaśmiecam, ale wasza droga Ola ma coś do przekazania...
Chciałabym tu wrzucić link do mojego opwiadania o tematyce Bleach, więc zapraszam!

http://ryunneshinigamikenpachi.blogspot.com/

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 10

Rozdział 10

- Alex -

Minął już miesiąc, który był dla mnie męczący. Dante, choć obietnicy danej nie dotrzymywał słowa i nadal znęcał się nade mną psychicznie, lecz to dzięki niemu opanowałam prawie do perfekcji strzelanie z łuku, przemianę oraz walkę kataną, która była dla mnie nieco niezręczna, ponieważ nie lubiłam (czy nie potrafiłam) walczyć z żywą istotą. Moja przemiana stanowiła dla mnie najłatwiejszą oraz najprzyjemniejszą rzecz jakiej dokonywałam przez swoje życie, a tuż po tym na drugim miejscu znajdowało się łucznictwo, które sprawiało mi wielką satysfakcję. Każdy dzień był już prawie taki sam tylko raz w tygodniu spotykaliśmy się w biurze Fatum w celu dowiedzenia się co oznacza cytat zapisany na karteczce podłożonej Arsen. Zero siedział w piwnicy (za karę) Fatum go tam umieściła, ponieważ wyważył jej drzwi, wskoczył w okno, które się zepsuło oraz rozwalił łopatą ścianę w pokoju Yuuki. Nawiasem mówiąc ten ciężki i cholernie zapracowany miesiąc miną jak z płatka, na szczęście. Dwa razy w tygodniu byliśmy wypuszczani na zewnątrz w celu spotkania się z bliskimi nam osobami. Moja ciotka myślała, że jestem na wymianie międzynarodowej, a Patricia dowiedziała się części prawdy. Tak szczerze powiedziawszy, czy wszystko jest piękne jak im się zdaje? 


***


Wczoraj na spacerze z Pati zauważyłam, że ktoś nas śledzi. Ta postać była odziana na czarno, a jego twarz była zakryta. Patricia uważała, że to zbieg okoliczności, ale widziałam, że jej oczy kryją strach, przeczuwałam, iż jej serce wali jak młot, gdy o tym wspominam. Przeczuwałam, że może być to związane z tajemniczą groźbą podrzuconą Arsen, a może z konfliktem, o którym mówiła Fatum? Czarna postać, prawie niezauważalna oraz nierozpoznawalna i jak na taką wiedzę jak moja powiedziałabym na wrogów naszej szefowej, na miejskich ninja. Bez zastanowienia wracając samotnie do siedziby zadzwoniłam po Dantego mówiąc szyfrem, który podała nam Fatum, gdy mamy "ogon" za sobą. Mentor przyjechał srebrnym Porsche i patrząc w miejsce, które wskazałam lekko wykrzywił głowę i powiedział, że nikogo tam nie ma. Ja tam nadal patrzyłam i widziałam! Pati także. Kłamał? Czy na prawdę nie widział? Bo jeżeli się mylę, że ktoś tam jest to mam jakieś halucynacje.


***


Dwoma dłońmi oplatałam rękojeść katany, która w kształcie była nieco wygięta do góry, a sztych miała zaokrąglony. Jelec miała w kształcie bogato zdobionej tarczki. Rękojeść była wykonana z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne i uszkodzenia mechaniczne skóry rekina z elementami dekoracyjnymi.
Nie czułam się zbytnio zrelaksowana stojąc na przeciwko Dantego w pozycji niezbyt dobrej do zadania ataku. Mój dziewiętnastoletni przeciwnik tylko wpatrywał się w swoją broń, a co ileś sekund spoglądał na mnie ukradkiem z niecierpliwością. Zapewne marzył o tym abym postawiła pierwszy krok, lecz ja bałam się, że zrobię mu krzywdę.
Dante wyprostował się i zwrócił na mnie wzrok. Wywrócił oczami i podszedł do mnie powoli. Gdy był już blisko chwycił mnie za nadgarstek i ścisną go tak mocno, że aż krzyknęłam ze łzami w oczach. Patrzył na mnie kamiennym wzrokiem. W tym momencie zaczęłam się go bać bardziej niż wcześniej. Zadawał komuś ból bez żadnego uczucia, z takim zimnem. Po chwili puścił mnie. Spojrzałam na rękę. Widniał na niej czerwony ślad. Przetarłam go i rzuciłam Dantemu przelotne spojrzenie pełne gniewu. Odwrócił się do mnie plecami i zaczął gładzić swoją broń.
- Jesteś słaba, zbyt słaba. Jedno małe ściśnięcie, a ciebie od razu boli... Nie wiarygodne, że akurat ty dostałaś ten gen, ponieważ prawie wszyscy członkowie byli silni i odważni, a ty? Obślizgła, mała dziewczynka, która boi się wszystkiego.
Już chciałam wybuchnąć, gdy on szybko podszedł do mnie i złapał mnie za gardło podnosząc do góry jedną ręką. Dusił mnie. Nie mogłam przełknąć śliny, a przede wszystkim oddychać.
- O... co... ci... chodzi...? - wycedziłam ledwo łapiąc trochę powietrza.
Uśmiechnął się szeroko pokazując szereg pięknych, białych zębów.
- To test - szepnął. - Jeśli w ciągu dwudziestu pięciu sekund nie zemdlejesz będzie to oznaczało, iż jesteś godna tego co ci życie podarowało.
Przez ileś sekund musiałam zacząć panować nad umysłem i nad tym aby nie stracić przytomności, choć czułam jak kręci mi się w głowie. Raptem upadłam na podłogę. Chciałam go uderzyć, gdy on właśnie przykucnął przy mnie i lekko pogładził po policzku. Po głowie krążyły mi różne myśli od tego "o co mu do cholery chodzi? Przecież przed chwilą prawie mnie zabił!" i "ależ on ma miły dotyk! Taki subtelny i romantyczny!".
- Jak widać zasługujesz - rzekł z aprobatą. - Potrafisz zapanować nad czymś czego prawie nikt nie potrafi dokonać. My zabijamy, Kiro. Nie możesz bać się zadać ciosu, a po pierwsze nie możesz ukazywać swych słabości. Nie myśl o bólu, myśl o czymś innym, że działasz w dobrej sprawie. Uwierz mi to dzięki temu miejscu człowiek się zmienia zresztą ze mną było tak samo. Kiedyś straciłem rodzinę i dom. Żyłem na ulicy. Ludzie zapomnieli, że kiedykolwiek istniał ktoś taki jak ja. Nie chodziłem do szkoły. Stałem się samodzielny, gdy skończyłem trzynaście lat. W czternaste urodziny doznałem przemiany, ponieważ mój organizm stał się dojrzały tak jak moja psychika. Przyjechał mi na pomoc ojciec naszej drogiej Fatum. Zaadoptował mnie i dał dach nad głową. Potem umarł, lecz ja zostałem tutaj i nikt nie miał prawa mnie stąd wyrwać. Jestem więźniem tego miejsca, więźniem samego siebie. Ze wszystkimi Dzikimi Kotami tak jest. Stajemy się niewolnikami rubinu i swoich umiejętności. Musisz to zrozumieć, Kiro. Poddaj się i współpracuj. Nie walcz z tym co potrafisz bo teraz masz szansę na lepsze życie, uwierz mi...
Nie mógł dokończyć, ponieważ właśnie do pomieszczenia z hukiem stalowych drzwi weszła Fatum, na której twarzy widniał niepokój. Jej młodzieńcze rysy jakby się zestarzały ze strachu.
- Arsen chyba uciekła, nie ma jej nigdzie... - powiedziała głośno.
Dante podniósł się z kucka i przymrużył oczy. Ja także się podniosłam. Poczułam ból w kości ogonowej. "To przez ten upadek, cholera" - szepnęłam pod nosem rozmasowując obolałe miejsce.
- Uciekła? - spytał zszokowany Dante.


***

Wszyscy staliśmy w pokoju Arsen, której nigdzie nie było. W pomieszczeniu panował chaos: przecięte na pół biurko, powywalane meble  i poszarpana firanka, która miała za zadanie zakrywać owe okno, którego tu nie było. W prawej ścianie był wyrżnięty tunel, cement kruszył się tam w drobny mak. 
 Każdy, gdy tu wkroczył westchnął. Nie wyglądało to na ucieczkę. O nie.
- To raczej nie ona zrobiła - powiedział Zero spoglądając na rozwaloną część pokoju. - Widać, że ktoś lub coś tu się włamało i chyba porwało naszego małego cukiereczka, co o tym myślisz, Kira? - spytał mnie.
Spojrzałam na niego.
- Nic o niej nie wiem. Nic, rozumiecie? Znam ją dopiero od miesiąca, a ona wymieniła ze mną tylko parę zdań i to tak złośliwych, że aż w głowie się nie mieści. Prędzej ty, wampirze wiedziałbyś, gdzie nasza droga Puma się podziewa i nie wypytuj mnie o tą typiarę... - syknęłam.
Chłopak uśmiechnął się.
Spojrzałam na podłogę. Na dywanie leżała jej broń, która była porysowana.
- Porwanie, tak to wygląda. Nie zostawiła rubinowego kota...
Głos Dantego się załamał, ponieważ ja zaczęłam mówić.
- Równie dobrze mogłaby go sobie wziąć aby żyć na własną rękę z poczuciem bezpieczeństwa, że przypadkiem nie przemieni się w swą naturalną postać, tylko gdyby chciała tego. Tylko skąd wzięłaby jakąś maszynę, która zrobiłaby tą dziurę?
Fatum nieznacznie pokręciła głową, a po chwili jej oczy rozszerzyły się. Na twarzy zawitał mały półuśmiech.
- Kira ma nieco racji, ale także przed chwilą wpadła mi do głowy pewna myśl! Przecież w kocie jest nadajnik, który może nas na nią namierzyć. Tak możemy ją odnaleźć, a przy okazji dowiedzieć co się wydarzyło. Medalion przechowuje wszelkie wspomnienia właściciela. Moi drodzy musimy się ruszać i iść szybko do centrum dowodzenia!

*** ***
- Dante -

Wszyscy szliśmy korytarzem do centrum dowodzenia. Kątem oka ciągle spoglądałem na nią... na Kirę. Nie wiem co się wydarzyło pomiędzy nami przez cały ten czas, lecz przy niej czuję się jakoś spięty. Jak patrzę na nią przechodzą mi ciarki po plecach, a moje ciało gotuje się z chęci dotknięcia tej delikatnej istoty i... słabej. To fakt jest słaba, pomiatam nią. Czemu? Nie chcę by myślała, iż ma taryfę ulgową. Jest taka jak my wszyscy. Musi stać się wytrzymała, silna, a jest krucha. Za bardzo przejmuje się moimi słowami. Gdy ją dusiłem to ja czułem się słaby. Dotknąłem ją, miałem ochotę ją zabić, ale nie zrobiłem tego. Ja ją na serio lubię, choć nie wiem czy ona to odwzajemnia, a może to coś więcej? Czuję tą chemię pomiędzy nami, choć jesteśmy dla siebie jak dalecy znajomi. 
    Przerwałem swoje rozmyślania i zwróciłem wzrok na Zero. Wiedziałem, że coś jest pomiędzy nim, a Yuuki. To było widać. Teraz najwyraźniej trzymał swoje emocje na wodzy, ale dostrzegłem napięcie na jego bladej twarzy. Był inny odkąd poznał Arsen, zupełnie inny. Czyżby oboje znaleźliśmy kogoś kto jest dla nas cenny? Sądzę, iż tak. Ja i Zero czasami mamy spiny, ale tak czy siak jesteśmy przyjaciółmi i oboje wiemy co drugi kryje pod maską.  Znamy się bardzo dobrze, ale ostatnio po prostu nic nie idzie jak po naszej myśli. 
     Wampir chyba poczuł moje spojrzenie na sobie bo zwrócił oczy do mnie. Dopiero teraz zauważyłem jedną jedyną łzę na jego poliku. Uśmiechnąłem się lekko do niego, a on odwzajemnił to. 
     Podszedłem do Alex i chwyciłem ją za rękaw koszuli. Miałem ochotę ją zatrzymać, ale ona tylko rzuciła mi przelotne spojrzenie swoimi kocimi oczami. Wszystko w niej mi się podoba, nawet ten styl bycia i ta kruchość. Nie mam pojęcia czemu (jak to akta mówiły) nigdy w jej obserwowanym życiu nie dostrzegł nikt adoratorów w jej wieku i wielu przyjaciół, tylko jedną przyjaciółkę Patricię. 
      Puściłem jej rękaw, gdy wkroczyliśmy do sali dowodzenia. Fatum jak zawsze zasiadła na swoim fotelu i zaczęła coś stukać na klawiaturze, aż po chwili na wielkim ekranie pojawiła się mapa i czerwona kropka. 
- Gdzie twój Sebastian? - spytał Zero.
- Zepsuł się - syknęła Fatum obracając się na fotelu. - Tam jest nasza zguba - powiedziała wskazując palcem na mapę. 
Po chwili wszystko zaczęło piszczeć.... "pi, piii, piii". Na ekranie pojawiła się druga kropka tego samego koloru. 
Nasza droga Misa wytrzeszczyła oczy i spojrzała ukradkiem na monitor. Pierwszy punkt znajdował się sześć mil od pierwszego. 
- Niemożliwe... - szepnęła. - To istne szaleństwo! - krzyknęła. 
Wszyscy patrzyli się na nią jak na psychopatkę. 
- Dobrze, że nie ma tu czekolady - mruknąłem. 
Usłyszałem cichy śmiech Alex i Zera. Spojrzałem na Kirę. Patrzyła na mnie z rozbawieniem w oczach. 
- Zawsze trzeba utrzymywać humor, przyjacielu - rzekł Zero. 
- I dlatego to powiedziałem. 
- Zamknijcie się! - wrzasnęła Fatum. 
- J U Ż, J U Ż! - rzuciłem. - Jesteś zabawna siostro!
- Cicho już bądź Dante i daj mi czekoladę! Muszę się uspokoić! 
- Śnisz... Dostaniesz padaczki czekoladowej... - odpowiedziałem z komizmem. 
- Mój niby brat to kretyn - odchrząknęła. 
- I nawzajem...
- Może wreszcie powiedz o co chodzi, Fatum! - krzyknęła Alex zbulwersowana. - A ty Dante zamknij ryj! 
- Jesteś miła - wtrącił się Zero. 
- No cóż... - zaczęła.
Zdziwiłem się jej wybuchem. Chociaż chyba to jest naturalne tak jak jej wykrzykiwanie w moją stronę głupot. Ona wie, że coś się między nami dzieje i na tą myśl uśmiechnąłem się. Ta dziewczyna zaczynała mieć temperament! 
- Co robimy? - spytałem. 
Fatum uniosła wysoko obie brwi i uśmiechnęła się. 
- Ja idę z Zero do tego miejsca, gdzie pojawiła się pierwsza kropka, a ty Dante zabierasz ze sobą Kirę. 
- Ale... - syknęła Alex.
- Żadnych stęków i jęków, Alex. Dasz radę! Mówię ci! Będziesz bezpieczna przy Dantym. 
Wiedziałem co sobie myśli. Czułem to. Czemu los skazał mnie na tą zarazę Fatum? 
- Damy radę Kira - szepnąłem. 
Dziewczyna podeszła do mnie i uszczypnęła mnie. Nie wiem czemu to zrobiła, ale chyba chciała odreagować to na mnie. Dobrze, że nie dała mi z plaskacza! 

                                                              ***********

Poszliśmy ubrać się w kostiumy na akcję. Widziałem jak Alex ciągle skubie się w ręce by odgonić strach, a może to taki odruch? Wyglądała uroczo opierając się o ścianę z cierpliwością, aż podam jej odpowiedni strój.  Gdy w końcu go znalazłem Kira kazała mi się odwrócić i tak zrobiłem, ale potwornie mnie korciło by spojrzeć w jej stronę. Uwaga! Uwaga! Jestem zboczony! O nie! Co się ze mną dzieje! Przekląłem na siebie pod nosem i założyłem na siebie czarną koszulę na guziki, popielate rurki i jakieś ciemne trampki. Pomyślałem sobie: Kto do cholery projektuje te ciuchy?