Rozdział
9
-
Yuuki -
Gdy już wyszli z mojego pokoju Zero zabetonował mi dziury w
ścianie i pomalował.- To już nie wygląda jak ściana. - oznajmiłam.
- Masz rację, to dzieło sztuki. - zaśmiał się, rzucił na mnie i namiętnie pocałował.
Nagle do pokoju wszedł Dante, a Zero w mgnieniu oka zeskoczył ze mnie i stanął na środku pokoju.
- Sorry, że przeszkadzam, ale Fatum coś mi pierdoliła o piwnicy i chciałem się dowiedzieć o co konkretnie chodzi. - powiedział.
- No, coś wspominała, że zamknie mnie w piwnicy. - Zero przymknął oko.
- A znasz powód? - zapytał Dante.
- Taa, rozbiłem jej okno, wyrwałem drzwi z zawiasów i rzuciłem w nią książką. - zaśmiał się Zero.
- To wcale nie jest śmieszne!! - wykrzyczała Fatum zza drzwi.
- Idź stąd! - syknął Zero.
- Że to rozkaz i muszę go wypełnić, to musisz iść ze mną do piwnicy. - oznajmił. - Posiedzisz tam z trzy dni i wyjdziesz.
- Ja go stamtąd nie wypuszczę!! - wydarła się Fatum zza drzwi.
- Fatum!! - krzyknęłam.
- No idę, idę. - usłyszałam jej kroki, ale znając Fatum, ona dalej tam stoi.
Zero uśmiechnął się do mnie i odszedł z Dante. Jak ja bez niego wytrzymam te TRZY DNI ?!
***
***
Wieczorem siedziałam w swoim pokoju czytając książkę. Nagle cały pokój zaczął się trząść, a prawa ściana mojego pokoju zaczęła się kruszyć i powstała wielka dziura, a w niej zobaczyłam wielką maszynę ze śrubą z przodu. Wyszło z niej dwóch wysokich mężczyzn z mieczami w rękach. Na głowach mieli czarne chusty z otworami na oczy. Fatum pochowała broń, w każdym koncie firmy na takie okazje. Pod łóżkiem i za szafą miałam miecze, w wazonie od kwiatów pistolet, a za biurkiem Guan-dao. Nie czekając ani chwili dłużej w mgnieniu oka podbiegłam do biurka i wyciągnęłam Guan-dao. Moi "goście" stanęli na przeciwko mnie i przyglądali mi się od stóp do głów. Staliśmy tak bez ruchu i czekaliśmy kto zrobi pierwszy krok. Jeden z mężczyzn rzucił się na mnie celując mi mieczem w ramie. Już po pięciu minutach walki cały mój pokój był przewrócony do góry nogami. Biurko było złamane na pół, wszędzie latały kartki z książek a najukochańsza zasłonka Fatum była podarta. W ogóle po co ona tam była skoro pod ziemią nie może być okna? Dobra, nie wnikajmy. Coś ukuło mnie w ramię powodując dreszcz, który przeszedł przez całe moje ciało. Moje powieki zaczęły się opuszczać i po chwili już nic nie widziałam.
***
Gdy się obudziłam z trudem utrzymywałam się na nogach. Po chwili zorientowałam się, że moje ręce są przymocowane łańcuchami do ściany. Przede mną stał wysoki, blond-włosy mężczyzna z ze szramą na oku. Miał lekki zarost i bardzo dobrze zbudowane ciało. Ubrany był w czerwony płaszcz i czarne dżinsy.
- Widzę, że się obudziłeś. - odezwał się.
- No co ty? - zapytałam z ironią. - Czego ode mnie chcesz?
- Moja droga Fatum, nie zadręczaj się na razie tym pytaniem. - uśmiechnął się szyderczo.
- No to porwałeś nie tą osobę co trzeba, idioto !!
- To ty nie jesteś Fatum? - zdziwił się. - Szef mnie zabije.
- Jesteś typową blondynką !! - warknęłam.
- Od kiedy to ja jestem dziewczyną? - zapytał.
- Od dziś...
-Nie rób ze mnie kretyna! - wrzasnął.
- Ty nie jesteś kretynem, jesteś idiotką. - oznajmiłam.
- Zamilcz !!
Do blond-idioty podszedł czarno-włosy mężczyzna o patyczkowatej budowie ciała. Miał na sobie czarby, workowaty płaszcz, który wyglądał jak worek na śmieci.
- Guten Morgen !! - wrzasnął, a ja zaczęłam się śmieć jak idiotka.
-Zwykłe 'dzień dobry' wystarczy. - odpowiedziałam. - Czego chcecie od Fatum?
- Może najpierw się przedstawię. - zaproponował. - Jestem Raito, jestem śmiercią. Mam psa, wabi się Papuga. Mieszkam w kościele i mam około dziesięć tysięcy lat lat.
- Miło mi. - wycedziłam. - Czego chcesz od Fatum?
- Czego? - zapytał. - To proste, jej duszy, ale twoją też nie pogardzę.
Notka od Oli:
Postać naszego drogiego Raito jest tu przedstawiona w drugim wcieleniu, ponieważ jego prawdziwe "ja" jest zwyczajnym człowiekiem. Tu (jak to dziewczyny określiły -.-) wygląda on jak Slender, a tak na serio to przypomina on Lighta Yagami z Death Note, dziękuję. A i z tym kościołem to żart ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz