Rozdział 7
~~Alex~~
Po paru dniach spędzonych w tym budynku straciłam poczucie czasu. Mój dzień zaczynał się, gdy Dante wkraczał do mojego pokoju i nakazywał przygotowanie się do treningu, który miał trwać pięć godzin, a tuż po nim był obiad, a następnie znów ostry trening. Mentor dzień w dzień doprowadzał mnie do ostatków sił, lecz po dwóch, trzech dniach moja kondycja się poprawiła co dawało mi coraz lepszą naukę nowych rzeczy. Najlepiej szło mi łucznictwo, które szybko zrozumiałam. Jedna godzina wystarczyła mi na opanowanie łuku i wczucie się w niego, Dante mówił: "Łucznictwo jest jak oddech, jak serce bijące równym rytmem, a żeby wyczuć jego głębię należy dotknąć go subtelnie, on cię zaczaruje. Stanie się twoją prawą ręką, a gdy naciągniesz cięciwę i wypuścisz strzałę wszystko będzie możliwe". Jego słowa wbiły się we mnie głęboko, dały mi do zrozumienia, że to czego mnie naucza daje nowy talent, nową magię. Dante był bardzo wnerwiający, lecz czułam, że gdzieś głęboko czai się chłopak, który jest czuły i przyjacielski oraz dobrze myśli o mojej osobie. Spędzając z nim czas poznawałam go, ale niezbyt dobrze, on tylko wypełniał swoje zadanie przy czym wydawał mi rozkazy, które nie są zbyt miłe. Widziałam jak rozmawia z Fatum, ze stoickim spokojem i niesamowitą przyjaźnią, tylko z nią rozmawiał na trybie "miły Dante", "Dante dżentelmen". Ze mną postępował jak z pluszaną zabawką: coś źle zrobiłam, Alex obrywa. Wydaje mi się, że to jest jakaś gra, gra, w której dziewczyna z problemami znalazła się w świecie gdzie już na prawdę nikt jej nie chce, lecz jej moc daje jej wstęp wolny do tego podłego świata, w którym tylko jedna osoba jest po jej stronie, Fatum.
Z rozmyśleń wyrwało mnie gwałtowne wejście do pokoju Dantego, który jak zawsze wyglądał niezwykle atrakcyjnie, lecz pod tą pokrywą krył się szanowny pan drań, któremu wydaje się, że może mną pomiatać. Ja siedziałam na "swoim" łóżku, na którym leżał stos moich książek do przeczytania oraz pamiętnik, który machialnie ukryłam przed Dantym.
- Trening... - szepnął.
W jego głosie był jakiś niepokój. Jakby odważny Dante ulotnił się gdzieś daleko. Zielone oczy miał spuszczone na podłogę, a brązowe włosy układały się w jakąś dziwną fryzurę, która niezbyt mu pasowała, wyglądał jakby przeszło obok niego tornado, które na szczęście go nie porwało. Nie wstawałam z łóżka. Przyglądałam mu się uważnie, bardzo uważnie. Po jego twarzy spłyną czarny smar, ale skąd ten smar?
- Dante? Coś nie tak? - spytałam cicho.
Podniósł głowę i szybko się wyprostował. Machnął ręką i otarł "smar". Spojrzał mi prosto w oczy i westchnął.
- Jakbyś się o mnie martwiła... - powiedział sarkastycznie.
Prychnęłam i rzuciłam mu wrogie spojrzenie.
- No cóż nie chciałabym aby mój n a u c z y c i e l nie wypełniał swoich obowiązków podczas ważnych dla GAA treningów, Dante. Jakbyś tego nie wiedział - rzekłam z wyraźnym entuzjazmem. - Wiedz, iż wiem ile jestem warta i nie mam ochoty słuchać już więcej obelg z twojej strony, ponieważ za jakiś czas stanę się lepsza od ciebie.
Chłopak wybuchnął śmiechem. Prawie się zakrztusił przy tym swoim złowieszczym śmiechu, który dawał mi do zrozumienia, że nie traktuje mnie poważnie.
- Jesteś śmieszna! - wykrzyknął z uśmiechem. - Dziewczyno nigdy nie będziesz lepsza ode mnie! Alex jesteś słaba! Masz zbyt miękkie serce...
Opanował się, gdy do moich oczu napłynęły łzy. Widział je bardzo dobrze. Jego spojrzenie było przepraszające, lecz ja nie zamierzałam przyjmować jego przeprosin. Ta postać była jak dla mnie właśnie w tym momencie na samym dnie, nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
- Ja... - zaciął się i spuścił głowę. - Przepraszam, Alex...
Wierzchem dłoni otarłam tę parę uronionych łez i odwróciłam się do niego plecami.
- Nie wiedziałam, że potrafisz przepraszać... i wiem, że są to wymuszone słowa z twoich ust, które zapewne z trudem przeszły ci przez gardło, choć brzmiały tak opanowanie i... wiarygodnie! Uwierz mi potrafię rozszyfrować każde kłamstwo, Dante. Nie oszukasz mnie, zbyt wiele w swoim życiu doznałam i wszelkie przeprosiny nie są nic warte, choćby były najpiękniejsze...
Wstałam z łóżka i ocierając się o jego ramię swoim ramieniem wyszłam z pomieszczenia. Nie wiedziałam gdzie idę, lecz czułam, że Dante kroczy za mną krok w krok. Na korytarzu było potwornie ciemno tylko małe lampki co ileś metrów rozświetlały go, więc spoglądając w tył nie widziałam chłopaka, ale czułam jego obecność. Byłam bliska rozpaczy, bliska płaczu, ale nie miałam ochoty łkać i użalać się nad sobą w miejscu, gdzie mój mentor mógłby mnie zobaczyć i wszystko opowiedzieć wszystkim. Oparłam się o ścianę i cicho westchnęłam wyjmując z kieszeni jeansów komórkę. Pospiesznie znalazłam numer Patrici i napisałam jej sms'a:
PATI NIE MOGĘ WYTRZYMAĆ, NIE MAM POJĘCIA GDZIE JESTEM I CO GORSZA ROZPACZAM BO ONI MNIE NIE ROZUMIEJĄ...
Moja przyjaciółka wiedziała prawie o wszystkim, choć nie znała niektórych szczegółów na przykład tego, iż potrafię się zmieniać w białego tygrysa, choć sama nie wiem jak. Pati nie odpisywała, więc stałam tak długi czas aż z cienia wyłonił się Dante. Jego twarz wyrażała smutek i obawy. Podszedł do mnie bliżej i coś mamrotał pod nosem.
- Nie chciałem ci sprawić przykrości... - rzucił.
Spojrzałam na niego przelotnie, a potem utkwiłam wzrok w ścianie. Założyłam ręce na siebie i zaczęłam mówić.
- Wiesz gdybyś nie mówił, że jestem słaba to...
Przerwał mi.
- Bo jesteś słaba! - krzyknął.
- Nie znasz jeszcze mnie, więc nie wiesz! - odkrzyknęłam.
Zaśmiał się cicho.
- Wiem... wiem o tobie wszystko, Alex. Jesteś słaba...
- Nie... nie jestem... i nie utrzymuj tego bo wszystko może się zmienić, mentorze. Mogę stać się silniejsza i opanowana oraz odważna. Dante proszę daj mi szansę, nie wmawiaj mi, że jestem słaba i miękka bo to nie da mi siły. Mów rzeczy, które dodadzą mi otuchy i wsparcia, a gdy przez długi czas nie będę dawać rady... możesz wtedy mówić sobie co tylko chcesz...
- Powiem, że jesteś silna wtedy, gdy to się stanie. Będę cię wspierać, ale nie poprzez przechwałki tylko poprzez wytykanie błędów nawet najmniejszych! Będziesz robić to co ci każę, a jeśli nie wrócimy do tego, iż nie ma w tobie potencjału...
- Umowa stoi? - spytałam spoglądając na niego.
- Tak, a teraz na trening. Dziś nauka przemiany, która zapewne pójdzie dobrze.
Gdy znaleźliśmy się na sali do treningów Dante zaczął latać po całym pomieszczeniu co chwilę zmieniając się w czarną panterę, która chyba była dwa razy większa od prawdziwej. Chłopak kazał mi obserwować to co robi. Jego dłoń łapała wisiorek, a potem on krzyczał "Invicus Amaco" co chyba oznaczało przemianę. Biegając jego przednie potężnie umięśnione kończyny uderzając o podłoże wydawały dziwny pisk. Jego sierść połyskiwała w niemym świetle lampy, które było umieszczone w sali. Ja tylko się przyglądałam uważnie. Nie wiem czy po naszej rozmowie zmienił podejście do mnie, lecz czułam, że na razie jest dobrze.
Raptem zatrzymał się z piskiem obok mnie rycząc. Szybko przemienił się w człowieka i podszedł bliżej mnie.
- Rozumiesz? - spytał.
- Rozumiem jak się przemieniasz w kota, ale nie rozumiem jak stajesz się znów człowiekiem.
Jego konciki ust lekko się podniosły.
- No to tak z przemianą w naturalną postać jest łatwo. Musisz się skupić i w umyśle powiedzieć "Invca Maca" co oznacza powrót do pierwotnej postaci. Próbujesz?
Kiwnęłam głową i stanęłam po środku pomieszczenia. Objęłam palcami białego tygrysa z czerwonymi oczkami i krzyknęłam słowa przykazane.
Po chwili stałam na czterech łapach. Wszystko widziałam z innej perspektywy. Zwróciłam wzrok na wielkie lustro. W odbiciu zobaczyłam ogromnego, białego tygrysa o pięknych błękitnych oczach, które mieniły się jak diamenty. Podążyłam w tamtą stronę, gdy stałam już bardzo blisko podniosłam wysoko łapę i przyłożyłam ją do szkła. Poczułam lekkie zimno, które z trudem przedzierało się przez opuszki na moich łapach. Pazury miałam długie i zapewne ostre jak brzytwy, a kły były białe jak perły. Mój nosek różowy i w kształcie przypominający serce. Wąsy miałam długie i czarne. Moje uszy strzygły na każdy najdrobniejszy dźwięk. Słyszałam bardzo dobrze, a widziałam jeszcze lepiej. Po chwili obok mnie pojawił się Dante, który podrapał mnie za uchem. O jak zrobiło mi się miło!
- Dobra robota. Jak widać z przemianą problemów nie będzie. Teraz zmieniaj się w człowieka i idziemy na obiad, ponieważ dzisiejsza lekcja była po prostu łatwa i spontaniczna.
Zamieniłam się w człowieka wypowiadając w głowie tamte słowa. Rzuciłam spojrzenie Dantemu. Nie wiem czemu, ale coraz bardziej go lubiłam, coraz bardziej dzierżyłam do niego sympatię. Raptem usłyszałam jakiś krzyk, który przypominał mi Yuuki. Dante spojrzał na mnie przelotnie i biegiem pobiegł w stronę drzwi. Zatrzymał się w nich i odwrócił do mnie.
- Zero ugryzł Yuuki, zostań tu bo nasz Wampir gdzieś tu chodzi i ciebie też może uznać za przekąskę...
"Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz." Mahatma Gandhi
czwartek, 18 kwietnia 2013
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział 6
Rozdział 6
-Fatum-
-Ciekawe, czy Yuuki i Alex poradzą sobie z tym wszystkim. –
głośno pomyślałam.
Usłyszałam dziwny szelest. Z cienia wyłonił się Zero. Nie
zdziwiło mnie to, ponieważ on często pojawia się znikąd.
-Nie wiem jak Alex, ale Yuuki sobie poradzi. – stwierdził.
-Widzę, że się polubiliście, ale myślę, że powinniście
dowiedzieć się więcej o sobie. – oznajmiłam.
-Nie jestem pewny, czy będzie chciała wysłuchać mojej
historii. – wyznał Dante.
Chwilę się nad ty zastanowiła i doszłam do przeciwnego
wniosku.
-Tak czy tak, wezwij Yuuki. – rozkazałam.
Zero zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. Popatrzyłam
na wielki stos dokumentów umieszczonych w rogu mojego biurka. Uderzyłam głową w
blat i pozostałam w tej pozycji.
-Żyjesz?! –zapytał Zero.
-Nie! – wyłkałam.
-Przyprowadziłem Yuuki. – oświadczył.
Podniosłam głowę i spojrzałam na nich. Byłaby z nich ładna
para! – pomyślałam.
-Wszystko z tobą dobrze? – zapytał zirytowany.
-Chyba miałeś jej opowiedzieć swoją historię. – szybko
zmieniłam temat.
-Ale co się stało? – zapytała cicho Yuuki.
-Zero chce ci opowiedzieć swoją historię. – oznajmiłam.
Dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem w oczach.
-Dobrze. – wymamrotała.
-A więc Zero, zaczynaj! – popędziłam go.
-Może chodźmy do innego pomieszczenia, tam ci wszystko
opowiem na spokojnie. – powiedział.
-Okej. - odpowiedziała.
***
-Yuuki-
***
Zaprowadził mnie do pokoju, którego jeszcze nie widziałam.
Można by powiedzieć , że to wielki salon bez okien z wieloma szafkami
wypełnionymi różnymi drobiazgami. Na środku „salonu” stała wielka, czerwona
kanapa i ciemnego koloru stolik. Zero machnął ręką w stronę kanapy, dając i
znak abym usiadła. A potem spoczął obok mnie.
-Więc, tysiąc lat temu stałem się wampirem. – to ostatnie
słowo ledwo co wydusił. –Urodziłem się w Rumunii. Moi rodzice zostali zabici
przez wampiry gdy miałem 12 lat.
Postanowiłem pójść w ślady rodziców i zostać łowcą wampirów. Dużo
ćwiczyłem, aż w końcu po paru latach znalazłem mordercę moich rodziców. Choć
wygrałem, w czasie walki zostałem ugryziony przez wampira czystej krwi. Przez
setki lat nie wiedziałem co z sobą zrobić. Chciałem znaleźć miejsce, w którym
mógłbym zapomnieć kim jestem lub kom się stałem i znalazłem się tutaj. Ojciec
Fatum przygarnął nie i zostałem jego pracownikiem. Przyrzekłem, że będę pomagać
jego rodzinie na wieki i teraz moim szefem jest Fatum.
-Ale, dlaczego mi to opowiedziałeś? – zapytałam. – Sądziłam,
że jesteś bardziej skryty.
Zero spojrzał na mnie ukradkiem i lekko się uśmiechnął.
-Opowiedziałem ci to, ponieważ Fatum stwierdziła, że musimy
się bliżej poznać. – oznajmił. – A ja o tobie już wszystko wiem, ponieważ Fatum
dała nam wasze opisy i najważniejsze historie, które miały miejsce w waszym
życiu.
-Co? – wykrzyknęłam. – Dobra, nieważne. Czemu Fatum, każe
się nam lepiej poznać?
-Nie wiem. – odparł.
Zero, jak widać nie umie kłamać, ponieważ od razu
zauważyłam, że nie mówi prawdy. Nie zamierzałam brnąć w to dalej, skoro nie
chciał mi powiedzieć prawdy, to ja to uszanuję. Westchnęłam i oparłam się o
opacie kanapy. Kącikiem oka zauważyłam, że się mi przygląda. Nie wiedząc jaki ruch wykonać, spojrzałam mu prosto w
oczy.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz? – zapytała.
-Ymm… tak jakoś. – uśmiechnął się.
Lekko się uśmiechnęłam i skierowałam głowę przed siebie. Siedzieliśmy
już tak parę minut w milczeniu i przez ten cały czas czułam na sobie jego
wzrok. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak się na mnie patrzy i kiedy mu się
to znudzi. Im dłużej tak siedzieliśmy, tym bardziej czułam się nieswojo. Nie
wytrzymałam i spojrzałam się na niego.
-Co się stało, że patrzysz się na mnie jak na obraz? –
zapytałam.
-A zabraniasz mi? – złożył ręce na klatkę piersiową.
-Nie, ale to trochę krępujące. – oznajmiłam.
Raptownie drzwi do pokoju otworzyły się i stanęła w nich Fatum.
-Dlaczego nas podsłuchujesz? – zapytał Zero Fatum stojącą
przy drzwiach.
- Ja wcale was nie podsłuchuję, ja po prostu muszę wiedzieć,
co się dzieje w firmie. – oznajmiła Fatum.
-I to tylko dlatego siedziałaś pod drzwiami i o niczym nie
myślałaś, abym nie mógł odczytać twoich myśli? – zirytował się Zero.
-Zero, uspokój się, przynajmniej się przyznała. – uspokoiłam
go.
Moje słowa od razu na niego zadziałały. To tak jakby w
jednej chwili spłynęła z niego złość i nienawiść. Zauważyłam, że gdy się
złości, jego oczy robią się krwisto czerwone.
-Dobra, chodź idziemy! – złapał mnie za rękę i wyprowadził z
pokoju.
Zero szedł z takim przyspieszeniem, że zdążyłam tylko
pomachać Fatum na pożegnanie. Nawet nie zauważyłam, czy mi odmachała, bo już
byliśmy na środku korytarza. Był jeszcze zły, ponieważ tak mocno ściskał moją
rękę, że prawie jej nie czułam. Po jakimś czasie zorientował się, że mnie
ciągnie za sobą i puścił mnie. Upadłam na kolana i złapałam za mą siną dłoń.
Podszedł do mnie wyciągając przed siebie ręce, aby pomóc mi wstać. Nie miałam
siły się podciągnąć, wiec stanął za mną i podniósł do góry.
-Przepraszam, wszystko dobrze? – zapytał nie.
Po jego minie zaszumiałam, że się martwi. Zero zazwyczaj
nakładał „maskę” z uśmiechem od ucha do ucha, niż tą cierpiącą, której tak nie
znosiłam.
-Tak, tylko nie czuję ręki. – odpowiedziałam z sarkazmem.
-Aha. –zaśmiał się. – A może dla pewności pójdziemy do
pielęgniarki?
-Nie, nie trzeba. – odpowiedziałam. – Wy tu macie
pielęgniarkę?
-Tak, dr. Mia jest bardzo przydatna w GAA. – oznajmił.
Zaprowadziła mnie do pokoju i odszedł. Położyłam się aby
odpocząć i automatycznie zamknęły mi się powieki.
***
Obudziłam się koło drugiej rano. Nie mogłam wziąć oddechu,
wiec postanowiłam wyjść z budynku, aby odetchnąć Świerzym powietrzem. Szybko się przebrałam i wyszłam z mojego
pokoju na korytarz. Po jakiś czasie przypomniałam sobie, że nie powiedzieli
nam, gzie jest wyjście. Nagle coś nie z tyłu złapało w pasie, odwróciłam się i
zobaczyłam Zero. Nie był sobą, miał krwisto-czerwone oczy, odsłonięte kły, a
jego twarz przybrała minę, której za pierwszym razem nie rozpoznałam. To nie
był „mój” Zero, uśmiechnięty i opanowany. To był Zero, którego nigdy nie
chciałam poznać. Wampiry są strasznie silne, więc nie mogłam się wyrwać, a
jakbym zaczęła uciekać to i tak by nie dogonił. Zbliżył twarz do mojej szyi i
łapczywie wbił kły. Poczułam straszny ból przeszywający całe moje ciało i
wydałam z siebie przeraźliwy dźwięk. Zaczęłam się szarpać i próbować się od
niego odepchnąć, ale nie dałam rady. Nagle uścisk się rozluźnił, a Zero z
powrotem stał się sobą. Spojrzał na mnie i upuścił na podłogę. Głupie
przyciąganie ziemskie!
-Prze… prze… przepraszam. – wyjąkał.
Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Okazało się,
że byliśmy przy drzwiach od pokoju Fatum. Usłyszałam kroki, więc szybko
zakryłam ręką szyję i kiwając się na boki, ustałam na nogach. W drzwiach
stanęła zaspana Fatum.
-Co ty tu robisz? – zapytała mnie.
-Chciałam wyjść na zewnątrz, odetchnąć Świerzy powietrzem. –
oznajmiłam.
-Zero, co z tobą? – spojrzała w jego stronę.
Zero nic nie dowiedział, tylko spuścił głowę w dół. Nim się
zorientowałam już odszedł. Fatum zaprowadziła mnie do pokoju i kazała nie
wychodzić aż do rana. Nie zamierzałam się sprzeciwiać, to wszystko i tak mnie
przewyższało.
piątek, 5 kwietnia 2013
Rozdział 5
Rozdział 5
- Yuuki -
-Witajcie, jestem Fatum. – oznajmiła. – Pewnie zastanawiacie się dlaczego kazałam was tu przyprowadzić.
-No raczej! –wybuchłam.
-Pamiętacie co się wydarzyło zanim moi pracownicy was zabrali? – zapytała.
Starałam sobie przypomnieć, ale miałam wielką lukę w pamięci. Alex najwidoczniej też nic niepamiętana, ponieważ milczała. Wiedziałam jedynie, że wszystko mnie boli. Pokręciłam przecząco głową, bo ze strachu w gardle miałam wielką kulkę.
-Tak myślałam. – powiedziała Fatum.
Wyciągnęła rękę w naszą stronę z zawieszkami w kształcie kotów. Ja miałam bransoletkę z czarną panterą. W oczy miała powsadzane małe, niesamowicie mieniące się rubiny, pięknie komponujące się z całością. Natomiast Alex dostała naszyjnik z zawieszką w kształcie białego tygrysa.
-Przeżyłyście już swoją pierwszą przemianę, a to pomoże wam ją kontrolować. – wskazała na błyskotki.
-Ale w co dokładnie się przemieniłyśmy? – zapytała moja towarzyszka, która do tej pory milczała.
-To dobre pytanie. – uśmiechnęła się Fatum.- Raczej trudno to określić. Jesteście, że tak powiem podgatunkiem „zmienno kształtnych”, a dokładniej „Cave Ne Africanus”. Od tej pory będziecie pracować dla mnie!
-Że co?! – wykrzyknęła na cała salę, wiec reszta osób nam towarzyszących spojrzała na mnie.
-Masz temperament, to pomoże mi w wyborze mentora dla ciebie. –oznajmiła Fatum.
-Co proszę? – zapytałam zbulwersowana.
-Mentor to nauczyciel. – powiedziała Alex jak do nierozumnej istoty.
-To akurat wiem! – warknęłam.
-Spokojnie moje drogie. – powiedziała rozśmieszona Fatum. – Zaraz pokażemy wam wasze kwatery i przedstawimy waszych mentorów.
-Kwatery? – wycedziła Alex. – Nie mam zamiaru tu zostać ani chwili dłużej!
-Spokojnie, to tylko tymczasowe. – oświadczyła Fatum. – Nie musicie przejmować się rodziną, myślą że pojechałyście na wymianę uczniowską za granicę.
-Chyba nie mamy wyboru. – westchnęłam bezradnie.
-Nie, nie macie! – powiedziała stanowczo Fatum. –Sebastian!
Zaczęły rozprzestrzeniać się dziwne dźwięki. Zza tylnich drzwi wyjechał… gadający komputer. „Co to wszystko ma znaczyć?!” zadałam sobie pytanie w głowie.
-Słucham? – odezwał się komputer.
-Przyprowadź Zero i Dantego. – rozkazała Fatum.
-To raczej nienajlepszy pomysł. – powiedział facet, który nas tu przyprowadził.
Fatum nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż drzwi do pokoju otworzyły się, a w nich stanęli dwaj mężczyźni. Jeden miał białe włosy, bardzo jasną karnację i… czerwone oczy. Był ubrany w czarno-czerwony mundur. Drugi natomiast, miał brązowe włosy, zielone oczy i był ubrany w zielony garnitur.
-Yuuki, to Zero Kiryu. – oznajmiła Fatum.- To on będzie twoi mentorem.
-Miło mi. – ukłonił się przede mną Zero.
-Alex, to Dante, będziecie razem współpracować. A teraz odejdźcie, jestem zajęta.
Wszyscy ruszyli w stronę drzwi. Gdy nagle zatrzymała mnie Fatum.
-Yuuki, zapomniałam ci powiedzieć, że Zero jest wampirem. – walnęła prosto z mostu.
Zmieszana spojrzała na niego ze strachem w oczach, a on tylko uśmiechną się obnażając kły. Odwróciłam wzrok i wyszłam z pokoju, z nadzieją że znajdę jakieś wyjście prowadzące na zewnątrz budynku. Usłyszała, że ktoś za mną idzie. Zatrzymałam się, odwróciłam głowę i zobaczyła za sobą Zero.
-Twój pokój jest w drugą stronę. – uśmiechną się Zero.
-Ymm… ja do wyjścia. – oznajmiłam.
-Wątpię. – stwierdził w tym samym czasie gdy kolor jego oczu pogłębił się.
-Dlaczego? – zapytałam.
-Na pewno chcesz wiedzieć? – zapytał mnie obnażając kły.
-Tak chcę wiedzieć! – potwierdziłam.
Po jego spojrzeniu wywnioskowałam, że się zdenerwował. Podszedł do mnie, przykucnął i przerzucił mnie sobie przez ramie. Zaczęłam walić w niego dłońmi i krzyczeć aby mnie puścił. Niósł mnie tak przez długie korytarze, co chwila chichotając. Nagle zatrzymał się i postawił mnie w wielkim pokoju.
-Jesteśmy na miejscu, to twój pokój. – oznajmił Zero.
-Niesamowite… - nie mogłam wydusić ani słowa. – Wygląda zupełni tak samo jak u mnie w domu.
-Mamy od tego ludzi. – puścił oko i podszedł do drzwi. – Przyjdę po ciebie za trzydzieści minut i pójdziemy do jadalni na kolację. Jakbyś coś chciała to mam pokój naprzeciwko ciebie.
Przytaknęła głową i usiadłam na łóżko. Pogrążyłam się w obmyślaniu tego co właśnie się stało. Nigdy bym nie przypuszczała, że istnieją takie rzeczy jak wampiry lub „Cave Ne Africanus”. Nim się spostrzegłam, a trzydzieści minut minęło, jakby w jedną minutę. Usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyłam je i ruszyłam za Zerem, który prowadził mnie do jadalni. Gdy doszliśmy Alex i Dante byli już na swoich miejscach. Po kolacji udaliśmy się do swoich pokoi, aby przygotować się do spania. Zero odprowadził mnie pod same drzwi. Gdy już się odświeżyłam, położyłam się do łóżka i zasnęłam.
*** ***
- Alex -
- Alex -
-Co za idioci! – wymamrotał Dante.
W myślach zgodziła się z nim, przynajmniej co do jednej osoby.
-Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju. – powiedział mój mentor oschłym tonem.
-Dobrze. – wymamrotałam cicho.
Prowadził mnie po krętych korytarzach w milczeniu. Otworzył drzwi mojej kwatery, wepchnął mnie do środka i odszedł. Włączyłam światło i ukazał mi się scenariusz, którego nie spodziewałabym się nawet w najgorszy koszmarze. Ujrzałam pokój, który wyglądał tak samo, jak moje codzienne „więzienie”. Usiadłam na krześle i zaczęła się zastanawiać, dlaczego Dante jest taki poważny i oschły. Siedziałam już tak z dwadzieścia pięć minut, nie wiedząc co z sobą zrobić. Nagle do mojego pokoju chamsko wtargnął Dante.
-Chodź, idziemy na kolacje do jadalni. – oznajmił twardo.
-Może byś zapukał? – warknęłam.
-Tak, jasne, chodź idziemy! – odpowiedział.
Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w stronę jadalni. Dotarliśmy do przestronnego, jasnego pomieszczenia. Ściany miały kolor przypominający mi niekończący się ocean żonkili. Na środku sali stał duży, dębowy stół oraz podobne do niego krzesła. Mój wzrok przyciągnęła ogromna szafka wypełniona porcelaną i kryształami, mieniącymi się w świetle staromodnego żyrandola. Nie było tu ani jednego okna, z resztą podobnie jak w reszcie budynku. Nagle coś mnie oślepiło. Odruchowo spojrzałam w kierunku przedmiotu, który był za to odpowiedzialny. Była to srebrna, błyszcząca taca, jedna z wielu ,której podczas mojej nie uwagi ktoś podniósł. Dante spojrzał na mnie, a ja od razu zrozumiałam, że mam podejść do stołu. Dopiero wtedy zorientowałam się, że zastawa to prawdopodobnie antyki. Usiadłam na swoim miejscu, a Dante usiadł po mojej prawej stronie. Chwlę po nas przyszła Yuuki z Zerem. Dziewczyna opadła naprzeciwko mnie, a pan krwiopijca przed Dantym. Po kolacji mój mentor odprowadził mnie do moich „katakumb”. Wydawał się już pogodzić ze swoim zadaniem.
wtorek, 2 kwietnia 2013
Liebster Award
Właśnie się dowiedziałam, że zostaliśmy nominowani przez Ingę Blue do Liebster Award, serdecznie dziękujemy!
Liebster Award ;*
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania od Inga Blue:
Liebster Award ;*
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania od Inga Blue:
1. Jesteś duchowo związana z jakimś konkretnym miejscem? Jeśli tak to z jakim? Tak jestem, jest to stadnina, w której jeżdżę, czuję się tam jak w raju i robię to co kocham :D
2. Ulubiona książka? ojj trudne pytanie... hmmm... zastanówmy się... "Szeptem" oraz "Trylogia Czarnego Maga"
3. Ulubiony cytat? o Jezuniu, pomyślmy: „Kiedy się spędziło pół życia na zaprzeczaniu pogłoskom, rodzi się w tobie rodzaj zrozumienia dla ludzi, między których zaliczają cię w plotkach. Nieakceptowane upodobanie i życie w taki sposób, że albo się go wypiera, albo trzeba je ukrywać za wszelką cenę, musi być okropne.”
4. Najlepszy smak Delicji ? ^^ Toffi <3
5. Karabin czy pistolet? Karabin!!
6. Ulubiony zespół? Linkin Park <3
7. Jaki jest twój ulubiony gatunek filmowy? fantasy
8. Wzorujesz się na kimś? Jeśli tak to na kim? nie, nie wzoruję, po prostu jestem sobą
9. Według ciebie co jest symbolem wolności? hmmm... koń, ponieważ jest dziki w sercu ma tą wolność, gdy galopuje, a grzywa pod wpływem powietrza unosi się, coś niezwykłego !!
10. Co robisz kiedy jesteś szczęśliwa? A kiedy smutna? Gdy szczęśliwa zachowuję się jak psychopatka, a gdy jestem smutna no cóż przeklinam i się drapię xDD
11. Ulubiona pogoda? słońce i burza latem :**
Moje pytania:
1. Twoja ulubiona piosenka?
2. Ulubiona pora roku?
3. Czy czasami zachowujesz się jak psychopata?
4. Lubisz mieć wiatr we włosach?
5. Miasto czy wieś? Dlaczego?
6. Ulubiona pisarka?
7. Koń czy pies? Dlaczego?
8. Kim chciałabyś być w przyszłości?
9. Twoje marzenie?
10. Kim chciałabyś być Aniołem czy Elfem?
11. Morze czy jezioro?
Blogi, które nominuję:
http://srebrzyste-lzy.blogspot.com/
http://tajemnicedylana.blogspot.com/
http://ineedgoodbook.blogspot.com
http://hitori-chan.blogspot.com
http://thousandinches.blogspot.com/
http://misja-zabojczyni.blogspot.com/
http://gold-stable.blogspot.com/
http://ellie-alex-pettyfer-chris-hemsworth.blogspot.com/
http://opowiadania-fantasy-neverli1999.blogspot.com/
hmm... więcej chyba nie mam :P
Rozdział 4
Trochę krótki, ale jest :P
Rozdział 4
~Alex~
-Hej, wiesz gdzie poleciał mój długopis? – zapytała.
-Yyy… tak, walnął mnie w głowę! – warknęłam.
-Oh… sorki. – zająkała Yuuki. – Mogłabyś mi go oddać?
-Myślisz, że jak jesteś popularna, to jesteś lepsza od innych? – zapytałam zbulwersowana.
Dziewczyna zachichotała i odeszła, idąc w stronę swoich przyjaciół. Nagle zadzwonił dzwonek wzywający na matematykę. Nim się spostrzegłam wszyscy uczniowie zebrali się pod salą. Po lekcjach wybrałam się na parking. Okazało się, że był pusty, oprócz Yuuki, która stała przy swoim samochodzie. Spojrzała na mnie wrogim wzrokiem i obróciła głowę o dziewięćdziesiąt stopni w prawo. Niewiadomo skąd pojawiła się przed nami wielka, czarna ciężarówka. Poczułam dziwne kołatanie w sercu i zaczęłam tracić świadomość. Pomiędzy zamazanym polem zobaczyłam Yuuki leżącą na ziemi. Po chwili obraz całkowicie zniknął i otoczyła mnie pustka.
***
Obudziłam się w małym, ale dobrze urządzonym pokoju. Było ciemno, mrok otaczał nas z każdej strony. Ja i moja towarzyszka leżałyśmy na dużych dwu-osobowych łóżkach. Po chwili dziewczyna również się ocknęła. Nic nie mówiłyśmy siedziałyśmy pogrążone w ciszy... Nie jestem pewna ile czasu minęło, zanim ktoś otworzył drzwi... Do pomieszczenia wpadł strumień światła, który mnie oślepił, więc nie byłam w stanie zobaczyć twarzy nowo przybyłego. Chciał, żebyśmy z nim poszły. Byłyśmy w zbyt wielkim szoku, aby odmówić... Ta przemiana, a potem... ciemność.Za drzwiami znajdował się długi jasny hol, nigdzie nie było okien, ale był bardzo dobrze oświetlony. Miałam wrażenie, że jesteśmy pod ziemią. Dzisiaj, zresztą już nic mnie nie zdziwi. Co jakiś czas można było zauważyć obrazy, freski, a nawet zabytkowe miecze przymocowane do ściany... Wreszcie dotarliśmy do ogromnych drzwi. Po ich obu stronach stały dwie zbroje niczym rycerze mający za zadanie strzec swojego króla. Nieznajomy otworzył drzwi z wyraźnym trudem. pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagą była ściana na której znajdował się jeszcze większy arsenał broni. Następnie zauważyłam ekran, który ukazywał niemal całe miasto, przynajmniej takie odniosłam wrażenia. W oczy rzuciło mi się również wielkie marmurowe biurko, na którym panował nieład. Za nim stał fotel, który zaczął się powoli obracać, już za chwilę miałyśmy się dowiedzieć co jest przyczyną tego zamieszania...
Subskrybuj:
Posty (Atom)