Rozdział 6
-Fatum-
-Ciekawe, czy Yuuki i Alex poradzą sobie z tym wszystkim. –
głośno pomyślałam.
Usłyszałam dziwny szelest. Z cienia wyłonił się Zero. Nie
zdziwiło mnie to, ponieważ on często pojawia się znikąd.
-Nie wiem jak Alex, ale Yuuki sobie poradzi. – stwierdził.
-Widzę, że się polubiliście, ale myślę, że powinniście
dowiedzieć się więcej o sobie. – oznajmiłam.
-Nie jestem pewny, czy będzie chciała wysłuchać mojej
historii. – wyznał Dante.
Chwilę się nad ty zastanowiła i doszłam do przeciwnego
wniosku.
-Tak czy tak, wezwij Yuuki. – rozkazałam.
Zero zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. Popatrzyłam
na wielki stos dokumentów umieszczonych w rogu mojego biurka. Uderzyłam głową w
blat i pozostałam w tej pozycji.
-Żyjesz?! –zapytał Zero.
-Nie! – wyłkałam.
-Przyprowadziłem Yuuki. – oświadczył.
Podniosłam głowę i spojrzałam na nich. Byłaby z nich ładna
para! – pomyślałam.
-Wszystko z tobą dobrze? – zapytał zirytowany.
-Chyba miałeś jej opowiedzieć swoją historię. – szybko
zmieniłam temat.
-Ale co się stało? – zapytała cicho Yuuki.
-Zero chce ci opowiedzieć swoją historię. – oznajmiłam.
Dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem w oczach.
-Dobrze. – wymamrotała.
-A więc Zero, zaczynaj! – popędziłam go.
-Może chodźmy do innego pomieszczenia, tam ci wszystko
opowiem na spokojnie. – powiedział.
-Okej. - odpowiedziała.
***
-Yuuki-
***
Zaprowadził mnie do pokoju, którego jeszcze nie widziałam.
Można by powiedzieć , że to wielki salon bez okien z wieloma szafkami
wypełnionymi różnymi drobiazgami. Na środku „salonu” stała wielka, czerwona
kanapa i ciemnego koloru stolik. Zero machnął ręką w stronę kanapy, dając i
znak abym usiadła. A potem spoczął obok mnie.
-Więc, tysiąc lat temu stałem się wampirem. – to ostatnie
słowo ledwo co wydusił. –Urodziłem się w Rumunii. Moi rodzice zostali zabici
przez wampiry gdy miałem 12 lat.
Postanowiłem pójść w ślady rodziców i zostać łowcą wampirów. Dużo
ćwiczyłem, aż w końcu po paru latach znalazłem mordercę moich rodziców. Choć
wygrałem, w czasie walki zostałem ugryziony przez wampira czystej krwi. Przez
setki lat nie wiedziałem co z sobą zrobić. Chciałem znaleźć miejsce, w którym
mógłbym zapomnieć kim jestem lub kom się stałem i znalazłem się tutaj. Ojciec
Fatum przygarnął nie i zostałem jego pracownikiem. Przyrzekłem, że będę pomagać
jego rodzinie na wieki i teraz moim szefem jest Fatum.
-Ale, dlaczego mi to opowiedziałeś? – zapytałam. – Sądziłam,
że jesteś bardziej skryty.
Zero spojrzał na mnie ukradkiem i lekko się uśmiechnął.
-Opowiedziałem ci to, ponieważ Fatum stwierdziła, że musimy
się bliżej poznać. – oznajmił. – A ja o tobie już wszystko wiem, ponieważ Fatum
dała nam wasze opisy i najważniejsze historie, które miały miejsce w waszym
życiu.
-Co? – wykrzyknęłam. – Dobra, nieważne. Czemu Fatum, każe
się nam lepiej poznać?
-Nie wiem. – odparł.
Zero, jak widać nie umie kłamać, ponieważ od razu
zauważyłam, że nie mówi prawdy. Nie zamierzałam brnąć w to dalej, skoro nie
chciał mi powiedzieć prawdy, to ja to uszanuję. Westchnęłam i oparłam się o
opacie kanapy. Kącikiem oka zauważyłam, że się mi przygląda. Nie wiedząc jaki ruch wykonać, spojrzałam mu prosto w
oczy.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz? – zapytała.
-Ymm… tak jakoś. – uśmiechnął się.
Lekko się uśmiechnęłam i skierowałam głowę przed siebie. Siedzieliśmy
już tak parę minut w milczeniu i przez ten cały czas czułam na sobie jego
wzrok. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak się na mnie patrzy i kiedy mu się
to znudzi. Im dłużej tak siedzieliśmy, tym bardziej czułam się nieswojo. Nie
wytrzymałam i spojrzałam się na niego.
-Co się stało, że patrzysz się na mnie jak na obraz? –
zapytałam.
-A zabraniasz mi? – złożył ręce na klatkę piersiową.
-Nie, ale to trochę krępujące. – oznajmiłam.
Raptownie drzwi do pokoju otworzyły się i stanęła w nich Fatum.
-Dlaczego nas podsłuchujesz? – zapytał Zero Fatum stojącą
przy drzwiach.
- Ja wcale was nie podsłuchuję, ja po prostu muszę wiedzieć,
co się dzieje w firmie. – oznajmiła Fatum.
-I to tylko dlatego siedziałaś pod drzwiami i o niczym nie
myślałaś, abym nie mógł odczytać twoich myśli? – zirytował się Zero.
-Zero, uspokój się, przynajmniej się przyznała. – uspokoiłam
go.
Moje słowa od razu na niego zadziałały. To tak jakby w
jednej chwili spłynęła z niego złość i nienawiść. Zauważyłam, że gdy się
złości, jego oczy robią się krwisto czerwone.
-Dobra, chodź idziemy! – złapał mnie za rękę i wyprowadził z
pokoju.
Zero szedł z takim przyspieszeniem, że zdążyłam tylko
pomachać Fatum na pożegnanie. Nawet nie zauważyłam, czy mi odmachała, bo już
byliśmy na środku korytarza. Był jeszcze zły, ponieważ tak mocno ściskał moją
rękę, że prawie jej nie czułam. Po jakimś czasie zorientował się, że mnie
ciągnie za sobą i puścił mnie. Upadłam na kolana i złapałam za mą siną dłoń.
Podszedł do mnie wyciągając przed siebie ręce, aby pomóc mi wstać. Nie miałam
siły się podciągnąć, wiec stanął za mną i podniósł do góry.
-Przepraszam, wszystko dobrze? – zapytał nie.
Po jego minie zaszumiałam, że się martwi. Zero zazwyczaj
nakładał „maskę” z uśmiechem od ucha do ucha, niż tą cierpiącą, której tak nie
znosiłam.
-Tak, tylko nie czuję ręki. – odpowiedziałam z sarkazmem.
-Aha. –zaśmiał się. – A może dla pewności pójdziemy do
pielęgniarki?
-Nie, nie trzeba. – odpowiedziałam. – Wy tu macie
pielęgniarkę?
-Tak, dr. Mia jest bardzo przydatna w GAA. – oznajmił.
Zaprowadziła mnie do pokoju i odszedł. Położyłam się aby
odpocząć i automatycznie zamknęły mi się powieki.
***
Obudziłam się koło drugiej rano. Nie mogłam wziąć oddechu,
wiec postanowiłam wyjść z budynku, aby odetchnąć Świerzym powietrzem. Szybko się przebrałam i wyszłam z mojego
pokoju na korytarz. Po jakiś czasie przypomniałam sobie, że nie powiedzieli
nam, gzie jest wyjście. Nagle coś nie z tyłu złapało w pasie, odwróciłam się i
zobaczyłam Zero. Nie był sobą, miał krwisto-czerwone oczy, odsłonięte kły, a
jego twarz przybrała minę, której za pierwszym razem nie rozpoznałam. To nie
był „mój” Zero, uśmiechnięty i opanowany. To był Zero, którego nigdy nie
chciałam poznać. Wampiry są strasznie silne, więc nie mogłam się wyrwać, a
jakbym zaczęła uciekać to i tak by nie dogonił. Zbliżył twarz do mojej szyi i
łapczywie wbił kły. Poczułam straszny ból przeszywający całe moje ciało i
wydałam z siebie przeraźliwy dźwięk. Zaczęłam się szarpać i próbować się od
niego odepchnąć, ale nie dałam rady. Nagle uścisk się rozluźnił, a Zero z
powrotem stał się sobą. Spojrzał na mnie i upuścił na podłogę. Głupie
przyciąganie ziemskie!
-Prze… prze… przepraszam. – wyjąkał.
Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Okazało się,
że byliśmy przy drzwiach od pokoju Fatum. Usłyszałam kroki, więc szybko
zakryłam ręką szyję i kiwając się na boki, ustałam na nogach. W drzwiach
stanęła zaspana Fatum.
-Co ty tu robisz? – zapytała mnie.
-Chciałam wyjść na zewnątrz, odetchnąć Świerzy powietrzem. –
oznajmiłam.
-Zero, co z tobą? – spojrzała w jego stronę.
Zero nic nie dowiedział, tylko spuścił głowę w dół. Nim się
zorientowałam już odszedł. Fatum zaprowadziła mnie do pokoju i kazała nie
wychodzić aż do rana. Nie zamierzałam się sprzeciwiać, to wszystko i tak mnie
przewyższało.
Wybacz, że spamuje tu ale nie ma od tego zakładki. No więc zapraszam na bloga http://zareklamuj--sie.blogspot.com/ gdzie można zareklamować swojego bloga.
OdpowiedzUsuńhm ... ? Yuuki, Zero? Czy te imiona są z anime Vampire Knight? jeżeli tak, to masz ode mnie WIELKIEGO PLUSA <3 co do treści to ... jest ciekawa, nie znalazłam błędów ortograficznych ( z czego się bardzo się cieszę) ^^ miło i szybko się czyta, polecam ten blog wszystkim ;D
OdpowiedzUsuńhttp://japonskigeodeta.blogspot.com/